Piwo na szynach, czyli pseudoesej o piciu w pociągach

Uprzedzam, iż poniższy wpis jest nieco sarkastyczny w tonie – proszę nie brać go w 100% na serio.

Piwo… Napój bogów, czasem złocisty, czasem czarny jak kawa, ale zawsze, niezależnie od gatunku, zajebisty. Nieodłączny składnik wizyty Twojego kumpla, większej lub mniejszej imprezy, a dla niektórych wojaży po szynach. No i tu moi mili pojawia się pewien problem – nazywa się Ustawą o wychowaniu w trzeźwości! Jest ostra jak żyletka typowego emo – nie ma litości. Załóżmy, że jedziemy sobie na wakacje pociągiem, załóżmy, z kolegami. Trasa długa jak cholera, np. takie pociągi jak „Pogoria” czy „Karkonosze”. No i co masz robić ze swoją ekipą? Zapewne wszyscy sięgacie do plecaka, wyciągane butelki brzęczą, już dobieracie się do otwieracza, słychać kojące syknięcie, a tu nagle… Bileciki do kontr… O wy kur**! Co to ma być? Pięć stów mandatu! No i w tym momencie staliśmy się pijakami, złodziejami, bandytami, i w ogóle całym złem świata…

Czytaj dalej